HOSPICJUM w Katowicach i... moje 20 lat w nim. Wszystko zaczęto się w X/1987r. To "ziarno rzucone'' przez śp. ks. Eugeniusza Dutkiewicza, Pallotyna z Gdańska i pierwsze spotkanie w gościnnym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, ludzi podobnie myślących. 1 uczenie się tego czym jest zespołowa pomoc terminalnie choremu na chorobę nowotworową i jego rodzinie. Dyżury telefoniczne i pierwsza chora (moja Szefowa), która po krótkiej naszej opiece odeszła 20.01.1988r. Zapamiętałam słowa wypowiedziane do mnie w przedostatnią noc Jej życia "trzymaj mnie za rękę, będę się mniej bała umierać''. To sens bycia we wspólnocie hospicyjnej, którą wtedy tworzyło blisko 30 wolontariuszy - lekarze, pielęgniarki, osoby bez przygotowania medycznego i ksiądz kapelan. Od początku organizacyjnie czuwała nad nami prawniczka Janina Rakoczy, niestety stan zdrowia uniemożliwił Jej działalność w Hospicjum i w roku 1989 przejęłam Jej obowiązki.
W pierwszym okresie istnienia Hospicjum (7 lat) jako grupy nieformalnej, przede wszystkim ważne było szkolenie się oraz opracowanie programu jak sprostać coraz większemu zapotrzebowaniu mieszkańców Katowic na naszą aktywną obecność przy łóżku chorego i pomoc nie tylko cierpiącym, ale i ich rodzinom. Uczyliśmy się na miejscu i na spotkaniach organizowanych przez Hospicja w: Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i Warszawie. To było zdobywanie nie tylko umiejętności w zakresie profesjonalnej opieki nad chorym ale też formacja duchowa, niezbędna przy byciu z umierającym. Sama obecność nie wystarczała, potrzebny był sprzęt (materace p/ odleżynowe, koncentratory tlenu, łóżka), opatrunki i leki.
Po uzyskaniu osobowości prawnej przez rejestrację w Sądzie jako Stowarzyszenie "HOSPIGUM" w Katowicach w VI /1994r. zaczęliśmy pozyskiwać środki finansowe z Urzędu Wojewódzkiego, Śląskiej Kasy Chorych i następnie Narodowego Funduszu Zdrowia. Okres 10 lat (1994 -2004) to czas w moim życiu bardzo intensywny, praca zawodowa, kierowanie Zarządem Stowarzyszenia (3 kadencje) niejednokrotnie łącznie z koordynowaniem zespołów i towarzyszenie chorym w charakterze wolontariusza niemedycznego. Mimo wielu obowiązków był to też czas serdecznych spotkań, wspierania się w realizowaniu idei hospicyjnych, zawiązywania przyjaźni i sympatii (Małe Hospicjum z przewodzącą mu Romaną Antonowicz).
W 1994r. powstała Wspólnota Rodzin Hospicyjnych z niezapomnianą śp. Jadwigą Sosnowską-Klimanek.
Stowarzyszeniu Hospicjum w Katowicach w roku Srebrnego Jubileuszu życzę aby towarzyszyła mu idea bezinteresownej służby Chorym a Członkom atmosfery prawdziwej Wspólnoty.
lipiec 2012r.
Teresa Trzeciak
Gdybym miała wskazać najważniejsze elementy, które zmieniły oblicze naszego hospicjum na przestrzeni lat to wymieniłabym na pewno przeprowadzkę do nowej siedziby. Ze starej, zacienionej oficyny przenieśliśmy się do słonecznego, przestronniejszego pomieszczenia, które stało się naszym nowym zapleczem biurowym i szkoleniowym. Kolejnym ważnym punktem było utworzenie i wprowadzenie do codziennego funkcjonowania całodobowego zespołu wyjazdowego.
Na koniec zostawiłam punkt, który wydaje mi się najważniejszy. Nastąpiła zmiana pokoleniowa. Wielu wolontariuszy, którzy tworzyli katowickie hospicjum to dzisiaj ludzie na zasłużonej emeryturze. Dzisiaj hospicjanci to nie tylko wolontariusze, to także zatrudniony personel. Ludzie często aktywni zawodowo - a znaczy to cos zupełnie innego niż 20 lat temu.
Idea hospicjum nadal jest aktualna i jestem spokojna, bo czasy się zmieniły, ale wrażliwość na drugiego człowieka pozostała niezmienna.
sierpień 2012r.
Renata Dziewior
25 lat - to kawał czasu, zważywszy jak stosunkowo młodym jest ruch hospicyjny w Polsce. 25 lat - tak wielu ludzi przewinęło się przez Katowickie Hospicjum Domowe, iż nie sposób ich w tej chwili wszystkich wymienić. Wielu z nich znałem osobiście - to wielkie osobowości i każdy z nich wniósł swój wkład w budowę tego domu jakim jest wspólnota hospicyjna. Niektórzy pozostali i są z nami do dnia dzisiejszego, służąc czynnie chorym, wspierając swą mądrością i duchem młodszych kamratów.
Gdy w 1997 r. dostąpiłem tego zaszczytu i przystąpiłem do tej Rodziny nie sądziłem że minie 15 lat a ja ciągle będę jej członkiem... Dziś mogę, a właściwie powinienem podziękować tym, dzięki którym mogłem poznać ten jakże osobliwy hospicyjny świat. To wyjątkowe doświadczenie i zaszczyt móc pomagać, towarzyszyć chorym w ostatnim okresie ich życia. Miałem wielkie szczęście, że spotkałem tu dr Anię Wojakowską, Romanę Antonowicz, Teresę Trzeciak, ks. Benedykta Zowadę a nieco później: dr Marię Gross i dr Hanię Sikocińską. Nie mogę w tym krótkim "wspomnieniu" wymienić wszystkich tych, którzy byli/są dla mnie przykładem człowieczej dobroci - mam nadzieję że mi wybaczą...
Oczywiście tak jak w życiu i w hospicjum nie zawsze świeciło słońce... Najważniejszym jest, aby pokonywać pojawiające się przeszkody, które dynamicznie zmieniający się świat rzuca nam pod nogi. Myślę, że udaje się nam sprostać jego oczekiwaniom. Musieliśmy zmienić trochę sposób funkcjonowania hospicjum, dostosowując się do aktualnych standardów leczenia. Każda droga, nawet ta z licznymi zakrętami, w końcu przechodzi w odcinek prosty - jestem pewien że na takim się obecnie znajdujemy!
Dziś wszystkim byłym i obecnym członkom i pracownikom Stowarzyszenia Hospicjum w Katowicach pragnę podziękować za wykonaną pracę i trud. Niech wolno mi będzie zaintonować dla jubilata sto lat!
wrzesień 2012r.
Grzegorz Naleśnik